Niedziela, 22 maja w naszej parafii była dniem szczególnie uroczystym. Po rocznej przerwie znów odbyła się konfirmacja. W tym roku przystąpiła do niej szóstka młodych ludzi.
Byli to:
Mateusz Adamus, Bartosz Kaczor, Edyta Kłosek, Beniamin Pełeszczak, Bartosz Pokorski i Adam Tondyra.
Po dwóch latach nauczania konfirmacyjnego , prowadzonego przez naszego proboszcza konfirmanci zostali przygotowani do tego by w obecności całego zboru i rodziców, złożyć przysięgę na wierność Bogu i Kościołowi Ewangelickiemu. Była to podniosła chwila i niejednemu łezka zakręciła się w oku.
Ksiądz w swoim kazaniu mówił o apostole Piotrze, który nie od samego początku chciał iść za Chrystusem. To Jezus go wybrał i tak go zmienił, że stał jednym z jego najwierniejszych uczniów . Mówił ,że jesteśmy Bogu potrzebni takimi jakimi jesteśmy, ze swymi przywarami, wadami ale też talentami, których nie zawsze sobie uświadamiamy. Patrząc na konfirmantów proboszcz powiedział im, że są podobni do ap. Piotra i może sami nie uświadamiają sobie jeszcze ,jaka siła w nich drzemie.
Także konfirmanci mieli swój udział w nabożeństwie. Benjamin i Mateusz czytali Słowo Boże, Edyta wystąpiła z podziękowaniem do rodziców. Po nim każdy z konfirmantów wręczył mamie czerwoną różę. Zaś Bartek Pokorski ,w imieniu całej szóstki, podziękował księdzu i nauczającym w szkółce niedzielnej, obdarowani oni zostali koszyczkami z kwiatami.
Tegoroczna konfirmacja była wyjątkowo uroczysta i piękna. Uświetnił ją występ chóru , pod dyrekcją p. Doroty Kurowskiej oraz , jak zwykle bardzo nastrojowy, śpiew solowy w wykonaniu p. Artura Głowackiego. Wszyscy podziwiali wystrój naszej świątyni . Była ona przystrojona szczególnie pięknie przez p. Joannę Heczko.
Na zakończenie nabożeństwa, konfirmanci , przy wyjściu z kościoła ,razem z księdzem, żegnali się z wszystkimi zborownikami.
W związku z tym, że była piękna pogoda, zdjęcia wykonano w plenerze. Zajął się tym, już tradycyjnie, p. Remigiusz Żukowski.
Sylwia Adamus
Nasz parafialny chór obserwował całą uroczystość ze swojej perspektywy.
fot. Mariola Fenger
ze wspomnień: