Parafia Ewangelicko-Augsburska Apostołów Piotra i Pawła 

19. kwietnia

Dziś rocznica wybuchu Powstania w Getcie Warszawskim. Powstania przeciw niemieckiemu, nazistowskiemu okupantowi, które wybuchło gdy było już wiadomo, że resztkę spośród z 400 tysięcy ludzi stłoczonych na trzech kilometrach kwadratowych czeka tylko śmierć.

Getto było miejscem, do którego okupanci przesiedlali ludzi według ustalonych przez siebie kryteriów pozbawiając ich przy tym całego dobytku (który zwykle był rozgrabiany). W wypadku getta warszawskiego przesiedlenia były prowadzone dla „ostatecznego rozwiązania kwestii narodu przeznaczonego do likwidacji".

Getto było miejscem, do którego Ci, którzy mając swoją rację i siłę by egzekwować stanowione siebie prawo wypędzali tych, których pozbawili prawa do godności ... i życia. Postanowili stworzony przez siebie problem rozwiązać ostatecznie, a dla zapewnienia „przestrzeni do życia" podbijali kraj za krajem.

Dwa dni temu miałem okazję zobaczyć film o świętochłowickim obozie Zgoda. Jednego z tych obozów, do którego ci, którzy swoją rację uzasadniali często jedynie prawem do ślepej zemsty, wypędzali tych, których w imię tej swojej racji pozbawiali prawa do godności, do majątku, do życia. Brutalnie wypędzani z domów, pozbawieni dobytku, przetrzymywani w nieludzkich warunkach, poniżani, maltretowani, wykorzystywani. Niektórzy z tych, którzy przeżyli deportowani byli do okupowanych Niemiec. Był to pomysł Wielkiej Trójki z Jałty jeszcze, a może już z Poczdamu. Niektórych wywieziono na roboty daleko na wschód, innych do miejscowych kopalń. Ci, którzy wykazali determinację by zostać tu, skąd pochodzili, wracali do swoich domów z powracającym koszmarem wspomnień nie do wymazania.

Może to nazwę zbyt ostro, ale film uznałem jako niedobry, wręcz zły. Dla tych, którzy koszmar obozów przeżyli, półtoragodzinny seans składający się z realistycznych scen bicia, poniżania, znęcania się, pozbawiania godności musiał być wrażeniem z pogranicza tortur. Ci, którzy znali to co się w tych obozach działo, mogli skonfrontować swoje wyobrażenia oparte o opowieści ich bliskich. Otrzymali dodatkową porcję okrucieństwa przez dosłowne pokazanie tego, co w rodzinnych opowieściach często wygładzano, przemilczano. I był zupełnie niezrozumiały dla tych, którzy o historii dowiadywali w ramach powszechnie dostępnej narracji.

Czytając o losach wykluczonych w 45tym nawet nie można dojść do tego ile takich obozów naprawdę było, dziesiątki, setki. Znalazłem publikacje, w których ich ilość szacowano na niemal półtora tysiąca. Tym bardziej nie można określić ile osób się przez te obozy przewinęło, ile w nich pozostało, ilu jeszcze żyje dziś ...

O tym wszystkim nie zapominajmy, gdy patrząc zza barierek odgradzających składających wieńce od ludzi, upamiętniana jest rocznica wybuchu powstania w Getcie, pierwszego z dwu warszawskich powstań.

Stanisław J. Boczar

Raz jeszcze o obozie ...

zob. wcześniej: 9. kwietnia