
Jest takie nieczęsto używane słowo: oniemiałem.
Tak, gdy nieco spóźniony - jechałem wtedy z Krakowa - dotarłem na parking przy ulicy Hołdunowskiej w Lędzinach stanąłem jak wryty. Sprzed lat pamiętałem bardzo udaną przebudowę budynku Urzędu Miasta - to co zobaczyłem przeszło moje najśmielsze oczekiwania.
Z opisu projektu rewitalizacji placu Farskiego jako historycznego centrum miasta czytam:
Pięciokątny plac „rynek", którego główną atrakcją jest fontanna ograniczony jest od wschodu istniejącym obiektem zabytkowego budynku byłej „plebanii" (obecnie siedziba Biblioteki Miejskiej), od zachodu pierzeją przebudowanych i rozbudowanych „stajni" plebańskich z dobudowaną częścią północną, wierzą zegarową i przejściem w parterze. Na placu umiejscowiono oprócz fontanny postumentem z pękniętym dzwonem z kościoła św. Anny jednym z najstarszych dzwonów w województwie.
W zachodniej pierzei rynku z logiami na parterze dominuje działalność gastronomiczno-usługową, restauracje itp., natomiast na piętrze sale wystawiennicze, projekcyjne oraz pomieszczenia dla lędzińskich stowarzyszeń. Dzięki powyższemu projektowi miasto zyskało zarówno przestrzeń publiczną, gdzie mieszkańcy mogą w atrakcyjny sposób spędzić swój wolny czas a równocześnie wzrośnie jego wartość estetyczna i atrakcyjność dla inwestorów zewnętrznych.
Sąsiedztwo drogi Lędzińskiej zostało ograniczone poprzez dodanie szpaleru drzew i odtworzenie kamiennego muru z bramą dającymi łącznie odczucie bezpieczeństwa jednak bez utraty kontaktu i otwarcia widokowego wnętrza placu dla podróżujących samochodami i przechodniów. Całość kompozycji dopełniają rzędy latarni i ławki.
Zawsze potrzebne w sąsiedztwie centralnych miejsc parkingi zostały zlokalizowane na obniżonej polanie za pocztą oraz przy budynku poczty.
zob. więcej: @npp.slaskie.pl
Wypada mi jednak wrócić do przyczyny mojej wycieczki do Hołdunowa: projekcji filmu o Johannie Christianie Rubergu - niemieckim chemiku i wynalazcy, którego rewolucyjna technika ciągłego wytopu cynku miała znaczny wpływ na przejście - w hutnictwie - z ery węgla drzewnego do zastosowania węgla kamiennego jako paliwa.
W swoim niespokojnym i barwnym życiu miał też udział w produkcji unikalnych wyrobów w hucie szkła w mysłowickiej Wesołej, ale też - krótki bo krótki - epizod pracy w naszej Hucie Paprockiej. Zmarł i został pochowany w Lędzinach.
Film jest jednym z kilku autorstwa pasjonatów, którym wolną rękę i organizacyjne wsparcie dał dyr. Adam Plackowski z Muzeum Miejskiego w Mysłowicach. A o samej projekcji i filmie możemy przeczytać na stronach internetowych Muzeum i Ośrodka - interesująca była grupa uczniów ze SP nr 3 (im. J Ch Ruberga), wraz z p. Dyrektor i ich wypowiedzi bezpośrednio po projekcji filmu.
tekst i zdjęcia
Stanisław J. Boczar