Parafia Ewangelicko-Augsburska Apostołów Piotra i Pawła 

śp. Jadwiga Stanisława Korusiewicz

 

Bogu Wszechmogącemu Panu życia i śmierci upodobało się odwołać z doczesności do wieczności 

śp. Jadwigę Stanisławę Korusiewicz

z domu Skoczyńską

Urodzoną 8 maja 1926 w Bydgoszczy. Odeszła do Pana 28 marca 2019 w Tychach

Kazanie wygłoszone na pogrzebie śp. Jadwigi Korusiewicz 
przez Radcę Konsystorza ks. Janusza Staszczaka

Pozostawiła w smutku syna Wojciecha z żoną Danutą i dziećmi,  córkę z dziećmi i wnukami synową Halinę wnuki i prawnuki. Was tyskich parafian, przyjaciół i znajomych. 

Drodzy czcigodni bliscy zmarłej

Czcigodni Księża

Siostry i bracia w Chrystusie!

Odeszła w kilka dni po 5- tej rocznicy śmierci ks. Jana Grossa ….

którego bardzo ceniła i lubiła i w miarę możliwości pomagała we wszystkim.

Dziś znowu jesteśmy w tym kościele, który powstał także z jej ofiarności i miłości. Gromadzi nas pożegnanie śp. Jadwigi Korusiewicz z domu Skoczyńskiej przez przyjaciół nazywanej Wisią  lub Panią Wisią.

Osoby niezwykłej, której przyszło żyć w niezwykłych okolicznościach. Wszechmogący Bóg pozwolił jej dożyć sędziwych lat i mówiąc dosłownie wszystkiego w życiu zakosztować i doświadczyć. Mimo tego pozostała inna, niezwykła, nie poddawała się czasom, modom czy oczekiwaniom.

To była jej linia życia.

Tę linię życia wyznaczały punkty wyjścia:

- była Polką i wierną patriotką

- była ewangeliczką przywiązaną do Kościoła Ewangelickiego

- miała poczucie godności, które dał jej rodzinny dom i szczęśliwe dzieciństwo.

To los niezwykłej kobiety, jak niezwykły jest los naszej Ojczyzny.

Jej życiu wyznaczało rytm to co się działo w Polsce i z Polską.

Wspaniałe przedwojenne życie w bardzo zamożnym domu i dwa miasta, które wyznaczały ramy dorastania: Bydgoszcz i Lublin. Napaść na Polskę i śmierć ojca w publicznej egzekucji na jednej z ulic w Lublinie. Udział w konspiracji i Powstaniu Warszawskim – walka o Polskę. Niemcy zamordowali także jej pierwszego narzeczonego.

W tej walce poznała też swojego przyszłego męża. Losy powojenne i konfiskata przez komunistów dóbr jej rodziców. Niewiele mogła zabrać z ruchomości zasobnego domu, a i to świadczyło o tym, jaki ten dom był. Po co tak obszernie o tym – ale proszę mi wierzyć i tak punktowo - teraz o tym mówię?

Bo warto przypominać w jakim kontekście toczyło się jej życie.

Ile przeżyła i jak te przeżycia rzeźbiły jej charakter. Mimo że tyle przeszła, ciągle pamiętała dobroć i opiekę ojca - to niosło ją przez całe życie. Myślę, że dlatego też była przekonana o dobroci i opiece Ojca w Niebie. I choć nie było łatwo potrafiła być twarda i radzić sobie z trudnościami.

Przez religijną wrażliwość, mimo wielkich krzywd i trudności pozostała wolna od nienawiści. Mimo że nawet jej konfirmacja nie mgła się odbyć w Lublinie w zajętym przez Niemców kościele. Widziałem jak spotykanych Niemców potrafiła bez uprzedzeń, wrogości  ugościć!

Jak mimo przekonań, nawet nie miała wielkich pretensji o stracony rodzinny majątek.

Rzeczy były dla niej środkiem, nigdy celem. Kochała ludzi i nigdy nie była sama, zawsze gościnna serdeczna  i uparta. Kiedy spieraliśmy się czy bardziej jest bydgoszczanką czy lublinianką zawsze mówiłem że bardziej lublinianką, bo tak uparte są kobiety w Lublinie.

Po groźnej minie – dodawałem – wiem coś o tym mam mamę i babcię w Lublinie.

Lubiła żarty  i śmiech. Prawie do końca mogłem ją rozśmieszyć żartem, grą słów…

Radujmy się! - było jej hasłem.

Jakby na przekór temu co doświadczyła pogodna i życzliwa ludziom.

Dumny jestem że mieliśmy tę wspólną część - nasze miasto Lublin.

Kiedy dziś ją żegnamy tu na Śląsku, bo większość życia przeżyła tutaj, pewnie wielu z was zastanawia się jednak czemu wybrałem tekst na jej pożegnanie z Ewangelii Łukasza  o Marcie i Marii …

Pani Wisia naprawdę często słyszała od mnie Marto …Marto.. troszczysz się i kłopoczesz o wiele rzeczy ..  niewiele zaś potrzeba.  Ta ewangelia towarzyszyła naszym spotkaniom. Być u niej w gościnie oznaczało, że jest się gościem w jej sercu. Świadczy o tym wasza tu obecność i obecność księży, których darzyła szacunkiem i zawsze wspierała.

Moim zdaniem jest przykładem kobiety, która szuka balansu między ”Ora et labora”- Módl się i pracuj. Przyjmowała do swego domu wszystkich. Pamiętam Grupy Domowe u niej w domu, była szczęśliwa, kiedy mogła na wspólną modlitwę do siebie zaprosić wielu. W niej mieszkały i Marta i Maria. Dwie kobiety: usługująca i słuchająca, kochająca rodzinę i kochająca Kościół. Diecezja Katowicka naszego Kościoła przyznała jej szczególne wyróżnienie - Różę Lutra.

Nie powiem o niej wszystkiego, pewnie nie była by zadowolona, że tyle o niej mówię …

Wiem, że bliscy których bardzo kochała wiedzą, że tak były ustawione priorytety w jej życiu.

Była bardzo dumna z dzieci, wnuków, prawnuków.

 Zabierała je na wspólne wyjazdy, bo podróże także bardzo lubiła.

Za jej wiarę, nadzieję i miłość dziś dziękujemy Bogu.

Za jej życie za wszystko kim była i co czyniła, a czyniła wiele jesteśmy winni Bogu wdzięczność.

Za wspólną drogę, za dar jakim była śp. Jadwiga Korusiewicz dla Kościoła,  tej Parafii, dla nas tu obecnych.

Niech utrudzoną długim i niełatwym życiem przygarnie Łaskawy Bóg jej Odkupiciel.

A my przechowujmy pamięć i wdzięczność o niej aż się znów spotkamy.

Jeśli czymś uchybiła wybaczmy i prośmy aby i nam było wybaczone. Bogu niech będą dzięki za jej życie. Amen

Kazanie wygłoszone na pogrzebie śp. Jadwigi Korusiewicz
przez Radcę Konsystorza
 ksJanusza Staszczaka

fot. Krystyna Kocjan 

 

Sami o sobie

W poszczególnych rozdziałach zamieszczono reprodukcje wszystkich dostępnych kart Kroniki Parafialnej. SJB