W ciągu kilku tygodni przyzwyczailiśmy się do nabożeństw w namiocie. Powiem więcej - choć może jest to tylko moje osobiste zdanie -
- nabożeństwa w namiocie miały swój specyficzny urok. Przywodziły mi na myśl nabożeństwa w leśnych kościołach ...
Do kościelnego wnętrza powróciliśmy w drugą niedzielę lipca ...
W ciągu kilku tygodni przyzwyczailiśmy się do nabożeństw w namiocie. Powiem więcej - choć może jest to tylko moje osobiste zdanie -
- nabożeństwa w namiocie miały swój specyficzny urok. Przywodziły mi na myśl nabożeństwa w leśnych kościołach ...
Do kościelnego wnętrza powróciliśmy w drugą niedzielę lipca ...
Jedną z ostatnich czynności było ... przycięcie drzwi wejściowych.
Posadzka już prawie wyschnięta, postanowiliśmy, więc, że na nowo wprowadzimy nabożeństwa kościoła. W piątek spora grupa parafian przyszła, aby uporządkować kościół po pracach przy tworzeniu posadzki. Trzeba było odkurzyć i umyć posadzki, lampy, meble i oczywiście wnieść krzesła i ławki.
Z iście zegarmistrzowską dokładnością planowaliśmy ich rozkład. Jak widać na załączonych zdjęciach, krzesła ustawiliśmy inaczej, tak jak w amfiteatrze. Nam się podoba. Wydaje się nam , że bardziej dostojnie.
Pozostało jeszcze wiele prac na jutro, trzeba uporządkować ołtarz, odkurzyć krzesła i zrobić porządki w salce , kancelarii i w kaplicy. Także w obejściu jest jeszcze trochę roboty, mimo, że i dzisiaj panowie przez parę godzin walczyli z kosiarkami.
tekst i zdjęcia:
Sylwia Adamus