
W zimowych warunkach, w Wiśle Czarnej ...
Tak się w ostatnich latach podziało, że na coroczne kuligi zgłaszało się coraz mniej uczastników. Tegoroczny, oganizowany - jak zawsze - przez ks. Kornela Undasa różnił się od wielu poprzednich.
Po pierwsze - i to było wiadome od początku - zmieniła się lokalizacja. Zwykle na Kubalonce - tym razem w Wiśle Czarnej.
Po drugie - po wieloletniej przerwie rzeczywiście podczas trwającej, prawdziwej, niemal zapomnianej już zimy.
I po trzecie - nareszcie znów na saniach.
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
W kuligu nie mogłem wziąć udziału, wracałem w tym czasie z krótkiego pobytu w Bieszczadach, ale z opowieści uczestników wiem, że był bardzo udany, niemal tak, jak ten, podczas którego uczestnicy wybrali spośród siebie królową. Panującą - z resztą - do dziś.
Stanisław J. Boczar
zdjęcia: Roman Fenger
PS. Bardzo chciałem powiedzieć, że zima może być jeszcze bardziej prawdziwą zimą. I mimo, że w tym roku, mogliśmy sobie o tym jak może wyglądać zima, aby pokazać jak może prawdziwa zima wyglądać posłużyłem sie widokiem z okna mieszkania mojego przyjaciela. Okno - jak okno, tyle że w Tyrolu. SJB